GŁÓWNA O NAS FANTASTYKA FOTOGRAFIA LINKI

 Czy aby na pewno ostatni?

   W cyklach drzemie potężna siła. Jeśli spodoba nam się tom pierwszy, drugi, to już wpadliśmy. Któż bowiem oprze się ochocie na ponowne spotkanie ze znanymi i lubianymi bohaterami? Kto odmówi sobie okazji do doświadczania coraz to nowych przygód w świecie, który już nie raz odwiedzał? Zapewne znajdą się tacy. Jednak ja sobie takich przyjemności nie odmawiam. A zwłaszcza, kiedy w grę wchodzi cykl Siergieja Łukjanienko o przygodach Nocnego i Dziennego Patrolu.

   W dalekim Edynburgu zdarza się dziwny przypadek. W parku rozrywki ktoś zabija zwiedzającego. Pikanterii zdarzeniu dodają okoliczności. Do morderstwa dochodzi w czasie rejsu po krwawej rzece – atrakcji opartej na straszeniu gości wampirami. Niby nic w tym dziwnego, wszak psychopaci trafiają się wszędzie. Niepokoi jednak bezpośrednia przyczyna śmierci. Rany na szyi wyglądają na powstałe w wyniku ugryzienia, zaś sam denat pozbawiony jest zupełnie krwi. W takiej sytuacji sprawą na pewno zainteresują się Inni. Ponieważ zamordowany był Rosjaninem, to i możemy się szybko spodziewać w stolicy Szkocji wizytacji funkcjonariusza moskiewskiego Nocnego Patrolu. A kto ma większe doświadczenie w poszukiwaniach wampirów niż Anton Gorodecki, jasny wyższy mag, którego losy śledziliśmy w poprzednich tomach cyklu? Nikt. Pozostaje mu więc jedynie spakować walizkę, pożegnać się z żoną i uroczą córeczką i wejść na pokład samolotu do Edynburga.

   Tak zaczyna się akcja czwartego tomu patrolowego cyklu. I tak, jak to było w odsłonach poprzednich, jest to wstęp do intrygi mogącej zmienić losy świata. Tym razem jednak nasz bohater będzie rzucany przez los i swojego szefa w bardzo odległe od Moskwy kawałki naszego globu. Będzie miał możliwość poznać nie tylko wygląd i smak legendarnych szkockich haggis, ale także zakosztować bardziej dla nas egzotycznej uzbeckiej gościnności i kuchni. A że tam, gdzie podąża Anton, zaraz robi się gorąco, to i czytelnikom nie przyjdzie się nudzić.

   Uniwersalną zasadą konstruowania cykli wydaje się być zwiększanie stopnia skomplikowania i zasięgu intrygi podstawowej. Już w tomie „Patrol zmroku” Sergiej Łukjanienko poszedł na całość. Wówczas ci źli chcieli wszystkich ludzi zamienić w Innych. O konsekwencjach takiego czynu lepiej nie myśleć. Cóż jednak zrobić, czym przebić taki spisek? Autor poradził sobie z tym wyzwaniem i w „Ostatnim patrolu” będziemy mogli dowiedzieć się więcej o samej naturze siły magów czy też o wielowarstwowej konstrukcji Zmroku. Oraz o tym, co się dzieje z Innymi po śmierci. Na mnie to wszystko podziałało zgodnie z zamierzeniami autora i pochłonąłem najnowszą odsłonę przygód Antona bez zbędnych przerw i opóźnień.

   Każda książka ma swoje lepsze i gorsze strony. Do tych negatywnych zaliczyć niestety muszę liczne przypisy, które pojawiły się w polskim wydaniu. Jestem zwolennikiem tego zabiegu redakcyjnego, musi on jednak czemuś służyć, nieść istotne dla akcji czy zrozumienia całości informacje. Tutaj jednak większość przypisów ma jedną treść, powiadamiają nas, że teraz właśnie bohaterowie w swojej rozmowie nawiązują do zdarzeń opisanych w poprzednich tomach czy ukazanych w ekranizacji. Wybija to niestety czytającego z rytmu. Jest to zapewne ukłon w stronę czytelników, którzy zaczną lekturę cyklu właśnie tym tomem, jednak osoby, które z treścią poprzednich się zetknęły, mogą odczuwać pewien dyskomfort. Innym minusem jest powtarzalność rozwiązań fabularnych, ale to przypadłość większości wielotomowych cykli. Wszak, jak mawiał inżynier Mamoń, podoba nam się to, co już znamy. Nie można mieć więc pretensji do autora za to, że postępuje zgodnie z tą jakże prawdziwą regułą.

   Pozytywnych stron jest o wiele więcej. Zaliczają się do nich niewątpliwie bohaterowie. Nie są to papierowe kukiełki, posiadają mnóstwo ludzkich cech sprawiających, że łatwiej nam ich polubić, czy też nawet zacząć się z nimi identyfikować. Dobrze jest odkryć, że nawet tak potężni magowie ulegają typowym ludzkim pokusom czy emocjom. Tempo akcji powieści też zaliczyć należy do pozytywów. Podczas lektury nie ma czasu na nudę. Autor umiejętnie dozuje kluczowe wydarzenia i splata ogólną intrygę. Tradycją cyklu stało się już podzielenie powieści na trzy części, trzy mniejsze tajemnice, które łączą się ze sobą na ostatnich stronach. Książka pełna jest też odniesień do współczesnej i pochodzącej z niedalekiej przeszłości rosyjskiej kultury masowej. Znajdziemy tu więc znów fragmenty tekstów piosenek popularnych zespołów, które często stają się dla głównego bohatera drogowskazem czy wskazówką. Znalazłem nawet w treści kilka nawiązań do klasycznej bajki o Kiwaczku. A wykrywanie i identyfikowanie takich wtrętów i nawiązań stanowi dla mnie dodatkową rozrywkę.

   „Ostatni patrol” Siergieja Łukjanienki to pozycja obowiązkowa dla miłośników tego autora oraz dla fanów świata pełnego Innych. Należy jednak zauważyć, że patrole to już nie tylko sam Łukjanienko, wszak inni autorzy próbują swoich sił w tym uniwersum, a także nie tylko książki, gdyż doczekaliśmy się już dwóch ekranizacji. Osobom, które z twórczością tego najpoczytniejszego rosyjskiego autora fantastyki nie miały jeszcze kontaktu, polecałbym rozpoczęcie lektury cyklu od początku. Po co psuć sobie przyjemność poznawania tak bogatego świata nie od podstaw. A jeśli chodzi o tych, którzy na sam dźwięk nazwiska pisarza dostają białej gorączki, to zwracać się do nich nie mam zamiaru. Wszak i tak tego nie przeczytają.

 Jacek Falejczyk

Siergiej Łukjanienko
Ostatni Patrol
Tłum. Ewa Skórska
MAG, 2007
Stron: 356
Cena: 29,99


Recenzja powyższa ukazała się po raz pierwszy w czasopiśmie internetowym Fahrenheit nr 62